sobota, 14 lutego 2015

Love is in the air...

 
Witajcie!
 

O moich walentynkowych rozważaniach pisałam już w zeszłym tygodniu, dziś chciałam Was zachęcić do rozdawania uścisków :)
Przytulcie tych, których kochacie - tak z serca, z czułością. Powiedzcie im, jak ważni są dla Was.
Wydaje się to takie oczywiste, że na co dzień, w biegu, często o tej bliskości zapominamy. A taki szczery uścisk i całus potrafią przypomnieć, ile bliska osoba dla nas znaczy.
Ja już wyściskałam swojego męża i córeczkę, a wy? Do dzieła: całujcie, przytulajcie!
Love is in the air...
 
wszystkie obrazy: www.pinterest.com
 
Ściskam Was mocno!
Zuza.
 


sobota, 7 lutego 2015

Walentynki tuż tuż

Witajcie!
 
Już za tydzień Walentynki... Lubicie? Celebrujecie?
Mnie co roku nachodzą różne rozważania na temat tego "święta". Pamiętam jeszcze z podstawówki, jak razem z koleżankami wysyłałyśmy kartki walentynkowe do najfajniejszych chłopaków w szkole :) To był szał...! Później mi przeszło i wykreśliłam 14 lutego z kalendarza w geście protestu przeciwko nabijaniu kabzy producentom tych wszystkich okropnych różowych i czerwonych gadżetów, których pełno w tym czasie w sklepach.

 
Teraz jednak, do paru lat, w połowie lutego nachodzi mnie na wspomnienia: na przestrzeni lat, w zalewie tego całego badziewia znalazło się jednak parę cudownych perełek: pierwsza (i bardzo ważna dla mnie) walentynka od przyjaciela, który był we mnie beznadziejnie zakochany; na wskroś szczera kartka od chłopaka, po którym takiej szczerości w życiu bym się nie spodziewała; pierwszy prawdziwy bukiet kwiatów (prawdziwy, znaczy taki, który mężczyzna daje swojej kobiecie, a nie otrzymany od wujka na imieniny); pierwsza "dorosła" randka - w kawiarni, nie na spacerze :); parę cudownych kolacji przy świecach... Wyciągam co roku z pudełka te przykurzone dowody moich młodzieńczych miłości i autentycznie się wzruszam...


I mimo, że nie lubię 14 lutego cisnąć się w kawiarniach, gdzie stolik z trzymiesięcznym wyprzedzeniem trzeba zamawiać, to na swój sposób będę Walentynki celebrować: przygotuję pewnie coś dobrego na kolację, zapalę świece, a gdy położymy spać owoc naszej (12 lat już trwającej) miłości, posiedzimy pod kocem przy muzyce i butelce dobrego wina...
A jeśli wcześniej mąż przyniesie mi bukiet moich ukochanych tulipanów, będę mega szczęśliwa - niczego więcej nie wymagam. Na "romantyczną kawkę" i spacer wyskoczymy jak zawsze - tydzień później :)


Miłego wieczoru Wam życzę!

piątek, 6 lutego 2015

Byle nie przesadzić!

No to ruszam z miejsca :D Trochę roboty przede mną - zabieram się za pokój Zosi :)
Zadanie o tyle trudne, że stety/niestety nie będzie to pokój zrealizowany tylko i wyłącznie o moją wizję. W niektórych kwestiach muszę się zdać na łaskę mojej Kruszynki. A zapewniam, że jak na czterolatkę przystało - ma charakterek! Jak się uprze, nie ma zmiłuj ;)
Oto Zośka!

Pokój Zosi na chwilę obecną nie wygląda wcale źle. W zasadzie to oprócz tego, że ma dość ograniczone pole manewru jeśli chodzi o przestawianie mebli, większych wad w nim nie dostrzegam.
Baza to jesionowa podłoga, no i meble z mojej ukochanej (pisałam już o tym?) ikeowskiej serii Hemnes: łóżko, komoda i regały. Oprócz tego biała szafa Pax. Jest dobrze.
Ale że wprowadzaliśmy się całkiem niedawno, brakuje mu po prostu dopieszczenia, charakteru, tej przysłowiowej kropki nad "i".

I tu zaczynają się delikatnie rozbiegać wizje moja i zosiowa... ;p
Bo co z tego, że chciałam trochę inaczej, skoro moja córka zażyczyła sobie ściany w gwiazdki. RÓŻOWE. (spodziewałyście się innego koloru???)
A że jako kochająca matka postanowiłam podczas przeprowadzki, że pozwolę Zosi wprowadzić się do WŁASNEGO wymarzonego pokoju - gwiazdki na jednej ścianie są. Różowe - a jakby? (chociaż chciałam przeforsować szare, ale się mała nie ugięła).
Drugim ulubionym kolorem mojej Zofii jest niebieski (myślę, że da radę podciągnąć pod to określenie zarówno miętę, baby blue i turkus)
Łaskawie zgadza się też na odrobinę szarości. "Ale mama! Musi być jasny ten szary!"
No i masz!
Szukam i myślę, co tu zrobić, by pokój nie wyglądał jak pudełko cukierków od których w nadmiarze aż mdli...

Na razie wrzucam parę inspiracji, mam nadzieję, że za krótki czas będę mogła wam przedstawić pokój Zosi w pełnej okazałości :)

 


wszystkie zdjęcia (oprócz zdjęcia Zosi) znalezione na www.pinterest.com

Udanego wieczoru Wam życzę!
Zuza.

czwartek, 5 lutego 2015

Hasło na dziś #3

Witajcie!
Nie wiem, czy to ten luty tak działa (zaraz obok listopada, jest to najmniej lubiany przeze mnie miesiąc), a może jakieś wczesne wiosenne przesilenie? Nie mam energii na nic!
Czuję, że dzień po dniu przecieka mi przez palce. Mam masę planów i stertę obowiązków. Ciągle coś zamierzam, ale w większości przypadków na pobożnych życzeniach się kończy.
Wpadłam w jakiś dziwny marazm, ale w porę chyba mnie oświeciło i mówię BASTA!
Stąd też dzisiejsze hasło. Niech stanie się kopniakiem, niech doda mocy, żeby się otrząsnąć i ruszyć z miejsca. Nie tracić sił na rozmyślania, planowanie i obmyślanie zawiłych strategii. Zrobić to, co jest do zrobienia. Nie za tydzień, nie od poniedziałku, tylko już, natychmiast, po prostu, bez zbędnych ceregieli.
Ja zaczynam i biorę się ostro do roboty! A wy?


Pozdrawiam i ściskam mocno! Zuza.