Pierwsze z nich - Eames Plastic Chair. Genialne w swej prostocie! Zaprojektowane ponad pół wieku temu! przez małżeństwo projektantów, nadal zachwyca nowoczesną formą.
Do wyboru są różne opcje: siedzisko proste lub fotel, cztery rodzaje podstawy, multum kolorów - to krzesło odnajdzie się w każdym (no prawie) wnętrzu. Moje ulubione to (oczywiście) białe - w każdej postaci!
Spójrzcie tylko na te zdjęcia:
No i drugie wymarzone - również klasyki designu, stworzone we Francji przez Xaviera Paucharda krzesła TOLIX. Jak dla mnie - mega klimatyczne, Niby surowe, wydają się jednak takie... swojskie. Nawet nie wiem jak to określić - mam do nich słabość i już!
Tu również mamy super dużo kolorów do wyboru, można pokusić się też o wersję z podłokietnikami, hoker lub zwykły ("zwykły" ha ha!) stołek bez oparcia. wg mnie najfajniejsza jest podstawowa wersja - A.
Ciekawi mnie Wasza opinia na temat kupna tzw. "krzeseł inspirowanych". Akceptujecie? Potępiacie?
Ja wiem, że na oryginały raczej nie mogę sobie pozwolić, a krzesła te podobają mi się tak bardzo, że mam zamiar za jakiś czas sprawić sobie takie "jak najbardziej inspirowane" i siedzieć na nich bez najmniejszych wyrzutów sumienia! A co! (a gdzie krzesła te staną - o tym w najbliższych postach)
Pozdrawiam gorąco!!!
o tak!to są hity wnętrzarskie!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Te krzesła to mój nr 1.
UsuńPierwsze krzesełko jednak podoba mi się bardziej - szczególnie białe i ten pudrowy róż. Ale rzeczywiście TOLIX ma w sobie coś takiego swojskiego, dobrze to ujęłaś :)
OdpowiedzUsuńCo do kupna krzeseł inspirowanych - jestem za, jeśli tylko kupującemu dadzą szczęście i zadowolenie z zakupu, to czemu nie...
Pozdrawiam wieczornie :)))
Ja nie umiem wybrać pomiędzy tymi dwoma krzesłami - każde widziałabym u siebie w innym miejscu. Jednak, jak to mówi mój mąż "nie wszystko od razu", no i teraz kłopot w tym, żeby zdecydować od którego zacząć... ;p
UsuńPisząc właśnie siedzę na Tolixie :). Jest wygodny, tylko zimny - więc milutką podusię sobie kładę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam piątkowo :)
Marta
Zazdrość mnie zżera!!! ;D
UsuńDobrze, że wygodny - będzie argument dla męża! O zimno się nie boję - jak już będzie krzesło, mam jeszcze w planach owczą skórkę :)
Ależ mi się marzy taki Eames... chociaż jeden... gdyby tylko mieszkanie dało się rozciągnąć w szwach! I gdybym już swoich białych nie miała ;)
OdpowiedzUsuńMnie eames zachwycił już dawno, też nie miałam miejsca. Teraz (po przeprowadzce) pewnie na jakiś jeden egzemplarz kawałek podłogi się znajdzie :) Ale najpierw trzeba zregenerować skarbonkę ;)
Usuńpozdrawiam!
to nie jest aż tak drogi wydatek
OdpowiedzUsuńhttps://www.praktiker.pl/produkt,56772,1034/krzeslo_eames.html
Zakupię, ale tylko oryginalne Eames'y. Widziałam na żywo wspomniane wyżej podróbki i niestety nie umywają się w wykonaniu. Chociaż jedno jak wspomniała autorka:) Klasyczne. Białe.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń